To jest trzeci artykuł z cyklu Finanse Dla Tych Co Mają. Sprawdź czy identyfikujesz się z tym podejściem do budowy zamożności.
Uwielbiam tę okładkę. A dokładniej zdjęcie na którym autor świetnego poradnika o finansach osobistych (Dave Ramsey) zdecydowanym ruchem przecina nożyczkami swoją kartę kredytową…
Ten fragment zdjęcia idealnie pokazuje jak bardzo różni się spojrzenie na finanse osobiste u osób 'które mają’ w przeciwieństwie do większości czytelników najpopularniejszych książek i blogów o finansach osobistych.
Czy Twoim zdaniem Dave Ramsey posiada karty kredytowe?
Założę się że ma ich co najmniej kilka.
A co poleca swoim czytelnikom (podobnie jak większość blogerów finansowych): cóż: aby natychmiast pozbyli się kart kredytowych!
A jakie jest moje podejście do kart kredytowych?
Od 20 lat niezmienne: warto ich mieć jak najwięcej!
Kto ma rację?
Każdy z nas. Zarówno Dave Ramsey, blogerzy finansowi jak i moja skromna osoba.
Rozumiem, że moje podejście (jakże inne od popularnych artykułów) może być zaskakujące (na pierwszy rzut oka).
Zanim powiesz że to bez sensu zapoznaj się z manifestem tego bloga – gdzie wyjaśniam czym jest opracowany przeze mnie model Finansów dla tych co mają. Przytoczę najważniejszy fragment z tej strony:
Jest wiele blogów i książek o finansach osobistych…
Porady w nich kierowane są do szerokiego odbiorcy, często do osób które wychodzą z długów lub starają się cokolwiek oszczędzić. I tutaj robią świetną robotę. Niestety są one czasem bezużyteczne dla tych którzy mają nadwyżki finansowe.
Jeżeli masz pieniądze, ale grasz według zasad stworzonych dla ludzi bez pieniędzy, nigdy nie zbudujesz dużego majątku i pasywnego dochodu…
Dotyczy to także zasad korzystania z kart kredytowych…
Karta kredytowa w nieodpowiednich rękach to wielkie ryzyko…
Karta kredytowa to produkt finansowy. Z którego można korzystać poprawnie, ale również błędnie.
Widzisz, autorzy najpoczytniejszych poradników w Polsce i na świecie kierują swój przekaz głównie do czytelników mających problemy finansowe lub będących na początku drogi finansowej. Niestety czasem te poważne problemy biorą się z błędnego korzystania z produktów finansowych.
Szczególnie na początku budowania zamożności pokusa życia ponad stan i ponad możliwości finansowe dzięki zadłużaniu się na karcie może być silniejsza niż zdrowy rozsądek. Podobnie zresztą jak 'raty zero procent’ – matematycznie rozsądne, ale ułatwiające niepotrzebne zakupy…
Dlatego oczywistym jest że pisząc książkę którą przeczytają osoby z długami lub na początku drogi finansowej i – proponowanie karty kredytowej jako dobrego produktu może wielu osobom zaszkodzić. Dlatego muszą (i tu robią dobrą robotę) przed tymi produktami przestrzegać. Wiele osób wpada w problemy finansowe przez nieumiejętne obchodzenie się z kartą kredytową – tego nie uczą w szkołach i tu konieczna jest szeroka edukacja, którą zapewniają autorzy tych poradników.
Za co należy się duży szacunek.
Z kolei dla innych poprawnie używana karta kredytowa to prawdziwy skarb…
Jeżeli udało Ci się zgromadzić większe oszczędności, jesteś w stanie z bieżących dochodów jakąś część przeznaczać na inwestycje i poza kredytami hipotecznymi (ew. leasingami na samochód/czy sprzęt potrzebny w biznesie) nie masz żadnych kredytów gotówkowych to jesteś w grupie czytelników dla których prowadzę tego bloga.
Bardzo prawdopodobne że posiadasz karty kredytowe – nie niszcząc ich ponieważ po prostu wiesz jak z nich poprawnie korzystać i nie działa na Ciebie hasło reklamowe: 50 dni darmowego kredytu…
Ja moich kart kredytowych nie chcę nigdzie oddawać!
Jeżeli jesteś w tej grupie to warto grać zasadami stworzonymi dla ludzi z pieniędzmi.
Dlatego moje porady finansowe będą często całkiem inne niż dla osób bez oszczędności i z problemami finansowymi.
Nie sprzedaję kart kredytowych. Nie będę Cię do niczego namawiał. Pokażę mój sposób na świadome wykorzystanie tego produktu finansowego. Mam nadzieję że Cię to zainspiruje.
Moje podstawowe zasady korzystania z kart kredytowych
To moje zasady – które omówię szczegółowo w dalszej części artykułu.
1Kartę kredytową traktuję jako zastępstwo gotówkiKupuję to co i tak bym kupił za gotówkę lub przelewem 2Nigdy nie użyłem karty jako typowego kredytu na zakupy
Choć czasem warunki na karcie mogą być lepsze niż w sklepie… 3Z zasady co miesiąc spłacam całość zadłużenia
Po to aby nie płacić odsetek od realizowanych zakupów 4Zdarzało mi się kilka razy świadomie przesunąć spłatę karty
W kartę są wbudowane rozsądne programy spłat ratalnych 5Nie wypłacam pieniędzy z bankomatu kartą kredytową
Po co płacić 4% prowizji… 6Wolę kartę kredytową niż debetową
Obroty na karcie zmniejszają koszty posiadania karty 7Starannie dobieram programy lojalnościowe powiązane z kartą
Jedynym z którego zawsze korzystałem był Miles And More 8Mam kilka kart kredytowych
Po to aby maksymalnie zwiększać łączny limit na kartach 9Duży limit na kartach kredytowych
Traktuję jako uzupełnienie poduszki finansowej (!) 10Uzupełnieniem kart kredytowych
Są także limity kredytowe w rachunku bankowym 11Wykorzystuję niewielką część limitu kredytowego w karcie
Duży limit jest tylko moim zabezpieczeniem finansowym 12Za granicą płacę raczej walutowymi kartami debetowymi
Po to aby nie przepłacać na konwersjach wymiany walut 13Korzystam z usług dodatkowych dodanych do kart
Np ubezpieczenie podróży, wstęp do saloników na lotniskach 14Mam karty z których w ogóle nie korzystam
Są schowane w szufladzie. Są nośnikiem dostępności kapitału w razie potrzeby
Pierwszą kartę kredytową założyłem pod koniec XX wieku
I do dziś ją posiadam. Co prawda nieużywaną od kilku lat (po tym jak wypisała się z programu Miles And More). Pełni rolę bufora finansowego. Wynegocjowałem wiele lat temu dożywotni brak opłat za posiadanie – tym samym karta mnie nic nie kosztuje.
- Być może jestem w mniej licznym gronie osób, które bardzo rozważnie podchodzą do korzystania z karty kredytowej. Traktując je wyłącznie jako narzędzie i wykorzystując najważniejsze jej cechy.
- Posiadanie karty utwierdziło mnie w przekonaniu umiejętności zarządzania finansami – poziom zakupów zawsze dopasowywałem do możliwości i do planów finansowych i oszczędzania.Wiem jakie kwoty mogę wydać – i nie wydaję więcej niż bym wydał posiadając gotówkę.
- Zakupy kartą bieżąco spłacałem i spłacam. Żaden zakup kartą nie typowym zakup 'na kredyt’ gdzie z góry zakładałem że będzie spłacany przez wiele miesięcy.
- Kilka razy na przestrzeni 20 lat posiadania kart kredytowych zdarzyło mi się przez kilka miesięcy mieć większe zadłużenie na karcie – co wynikało z różnych splotów nieregularności dochodów oraz wykorzystania okazji inwestycyjnych. Przy czym zamiast po prostu nie spłacać karty – używałem wbudowanej w kartę możliwości rozłożenia spłaty na raty z góry znając koszty jakie to ze sobą niesie. Było to w czasach niskich stóp procentowych, więc nie były to jakieś wysokie koszty. I jak tylko wracały środki z bieżących inwestycji to takie wbudowane w kartę kredyty spłacałem po prostu przed terminem.
- Ale za każdym razem były to świadome i przemyślane (i co najważniejsze – dokładnie przeliczone) decyzje finansowe.
Karty kredytowe kosztują
Dla najstarszej z moich kart wynegocjowałem absolutne 0 zł opłat. Pozostałe to łączny koszt około 1000 zł rocznie (który jest ostatecznie dużo niższy z uwagi na obroty które realizuję kartą). Nawet gdyby nie było zwolnień z opłat – kwota 100 zł miesięcznie przy pewnym stanie majątku nie robi żadnej różnicy.
A dotychczas z tytułu posiadania kart i realizowania płatności katy te przyniosły mi kilkadziesiąt tysięcy złotych oszczędności.
A to z tytułu zbierania 'mil lotniczych’ w programie Miles And More czy też bezpłatnego ubezpieczenia. Karta Diners Club miała tutaj świetny produkt dla podróży zagranicznych. Co roku sama oszczędność na ubezpieczeniach w licznych wyjazdach sięgała 2-4 tysięcy złotych.
Ile oszczędziłem na lotach dzięki kartom kredytowym?
Najbardziej opłacalnym w moim przypadku programem punktowym który oferują karty kredytowe był program Miles And More. Przy bardzo dużych obrotach kartą (wszelkie płatności prywatne i firmowe) realizowałem kartami MM, gdzie w najlepszych latach przelicznik na mile był 3-4 zł za milę.
W ten sposób uzbierałem przez lata kilkaset tysięcy mil premiowych. Które wykorzystuję na przeloty klasą Business na moich corocznych wyjazdach do USA.
Przykładowo – za przelot Poznań – Detroit (2022 rok) i z powrotem klasą biznes w 2022 roku zapłaciłem 55.000 Mil + 2530 zł (zamiast ponad 12.000 zł)
Podczas gdy bilet klasą ekonomiczną kosztowałby bez punktów ponad 5.000 zł. Takie przeloty realizuję 1-2 razy w roku. Dodam że mile gromadziłem wyłącznie za normalne transakcje kartą kredytową. Co roku karta dała mi oszczędności rzędu kilku-kilkunastu tysięcy złotych. Roczna opłata za kartę nie ma tu naprawdę żadnego znaczenia…
Z kolei Diners Club miał w raz z kartą dobre gratisowe ubezpieczenie turystyczne – z którego wiele razy korzystałem (na jeden wyjazd oszczędzając czasem po 500-800 zł). Niestety w 2022 wycofali się z Polski…
Jak widzisz korzystanie z kart przynosi mi wprost bardzo duże oszczędności.
Po co mi duże limity na kartach?
Traktuję je jako formę bufora finansowego. Czyli środki które mogę w razie potrzeby wykorzystać. Taką samą rolę pełnią linie debetowe i kredytowe w rachunku bankowym.
Mam kilka kart kredytowych – z czego na bieżąco używam w zasadzie tylko jednej. Pozostałe leżą w szufladzie 🙂 ale stanowią dla mnie dużą poduszkę finansową (a raczej bufor na nagłe większe wydatki czy też inwestycje – gdzie wiem że dochody wpłyną np. po miesiącu – w ten sposób karty mogą czasem stanowić krótkoterminowy bufor finansowy).
Ponieważ nie mam pokus aby te pieniądze z limitów i kart niepotrzebnie wydać – to linie kredytowe czy też niektóre karty kredytowe są po prostu nieużywane – ale możliwość skorzystania z tych limitów jest cały czas dostępna. Oczywiście prawie wszystkie wydatki prywatne i firmowe płacę kartą (co daje przy okazji łatwiejszą kontrolę nad analizą wydatków).
Jak tylko pojawia się możliwość – chętnie korzystam z podnoszenia limitów na kartach. Ale tak aby ciągle mieć jakąś dodatkową zdolność kredytową która może być potrzebna w przypadku np. zakupu nieruchomości.
Uwaga: limity w kartach zmniejszają zdolność kredytową.
Warto abyś zwrócił na to uwagę. Kluczem do sukcesu jest odpowiednio dopasować poziom limitów w kartach i liniach debetowych do potrzeb związanych z posiadaniem zdolności kredytowej.
Ale po co zdolność kredytowa? Przypomnę: Moje artykuły kieruję do czytelników którzy mają większe oczekiwania od życia niż tylko spłata kredytu hipotecznego. Osób, które nie boją się kredytów i umieją nimi zarządzać. Zdolność kredytowa jest czasem potrzebna – szczególnie przy zakupie kolejnych nieruchomości.
Zwiększając zamożność wcześniej czy później takie potrzeby się pojawią.
Ja na dziś mam aktywnych 5 kredytów hipotecznych (i niespecjalnie zamierzam je spłacać przed terminem – na ten temat będzie osobny duży artykuł). Nigdy nie zamknąłem karty kredytowej tylko dlatego że brakowało limitu. Banki nie miały jak widać dużego problemu z tym że posiadam nieużywane linie kredytowe, a gdy miały problem – to kredytu szukaliśmy w innym banku…
Można też np zamknąć kartę kredytową i po uruchomieniu kredytu ponownie o nią wnioskować.
A Ty jak korzystasz z kart kredytowych?
Podziel się przemyśleniami w komentarzu.